sobota, 6 października 2018

Entuzjastka fotografii i duchy, czyli recenzja "Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender


Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę to bardzo szczegółowe opisy dotyczące fotografii. Osobiście mi to nie przeszkadza, ponieważ interesuję się tymi tematami, ale nie każdego może to ciekawić. Jednak jest to parę zdań, które można tylko pobieżnie wzrokiem, a ważne informacje dotyczące fabuły znajdują się zazwyczaj w ostatnim zdaniu tych opisów.

Jeśli chodzi o postacie to mają swoje wady jak i zalety, a także swoje dziwactwa, więc nie są wyidealizowane i przerysowane. Nie tylko główne postaci są dopracowane, ale również postacie, które rzadko się pojawiają, np. rodzice. Mówiąc o nich chciałabym zwrócić uwagę, na słowa wypowiedziane przez tatę do Alexis po pewnym incydencie, że może tego nie pokazuje, ale bardzo kocha swoją rodzinę. To zdanie dużo mówi o nim, ponieważ odniosłam wrażenie, że nie układa im się w małżeństwie.
Główna bohaterka, czyli Alexis nie jest typową szkolną gwiazdą, co bardzo często zdarza się w książkach. Jej wygląd jak i zainteresowana również są odmienne jak jej rówieśników w szkole.

Fabuła była dla mnie zaskakująca i czytałam pełna emocji. Jednak jest jedno ale. Zakończenie. Nieszczęsne zakończenie, które jak dla mnie jest zrobione na siłę. Pokładam nadzieję, że następne tomy to wynagrodzą.

2 komentarze: