sobota, 6 października 2018

Entuzjastka fotografii i duchy, czyli recenzja "Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender


Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę to bardzo szczegółowe opisy dotyczące fotografii. Osobiście mi to nie przeszkadza, ponieważ interesuję się tymi tematami, ale nie każdego może to ciekawić. Jednak jest to parę zdań, które można tylko pobieżnie wzrokiem, a ważne informacje dotyczące fabuły znajdują się zazwyczaj w ostatnim zdaniu tych opisów.

Jeśli chodzi o postacie to mają swoje wady jak i zalety, a także swoje dziwactwa, więc nie są wyidealizowane i przerysowane. Nie tylko główne postaci są dopracowane, ale również postacie, które rzadko się pojawiają, np. rodzice. Mówiąc o nich chciałabym zwrócić uwagę, na słowa wypowiedziane przez tatę do Alexis po pewnym incydencie, że może tego nie pokazuje, ale bardzo kocha swoją rodzinę. To zdanie dużo mówi o nim, ponieważ odniosłam wrażenie, że nie układa im się w małżeństwie.
Główna bohaterka, czyli Alexis nie jest typową szkolną gwiazdą, co bardzo często zdarza się w książkach. Jej wygląd jak i zainteresowana również są odmienne jak jej rówieśników w szkole.

Fabuła była dla mnie zaskakująca i czytałam pełna emocji. Jednak jest jedno ale. Zakończenie. Nieszczęsne zakończenie, które jak dla mnie jest zrobione na siłę. Pokładam nadzieję, że następne tomy to wynagrodzą.

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Nieprzyjmowanie pomocy nie czyni z Ciebie bohatera



Sama wiele razy nie prosiłam czy odrzucałam pomoc nawet kiedy na prawdę jej potrzebowałam. Wszystko tylko dlatego, żeby nie stracić swojej dumy, bo przecież sama też dam sobie rade.


Ale jednak czyjaś pomoc lub dobra rada są nam niezbędne by zrobić ten krok naprzód. Bez nich będziemy stać w miejscu i nie uda nam się rozwijać. A bohaterami też nie zostaniemy gdy będziemy odrzucać pomoc. Razem, przy pomocy innych stać nas na o wiele więcej, bo przecież w grupie siła prawda? 😄


sobota, 31 marca 2018

Właściwy moment



Nawet nie jestem w stanie policzyć czy przypomnieć sobie ile razy czekałam na "właściwy moment". Tyle rzeczy mnie ominęło, bo zawsze uważałam, że to jeszcze nie odpowiedni moment. Poczekam, bo przecież będzie lepszy moment. Takie czekanie tylko opóźni szczęście, którego możemy doświadczyć! Lub może nas ominąć, przecież właściwy moment nie musi nadejść.
Gdyby tak pomyśleć, czy właściwie istnieje coś takiego jak właściwy moment?  Warto czasami zaryzykować, bo być może to będzie jedna z lepszych decyzji 😄